Bycie matką wymaga czasem sięgnięcia po zaskakujące środki. Takie, jak przykładowo ta oto herbata na zdjęciu.
Ukłony dla pomysłodawców Krakowskiego Kredensu i dla pomysłodawców herbatki z duszą!
Teraz tylko muszę dopaść odpowiedni dzbanek i odpowiednią filiżankę...
a na marginesie tekst, który dostałam via gadu-gadu:
Mąż wraca z pracy i widzi jak trójka jego dzieci siedzi przed domem ubrana w piżamy i bawi się w błocie wśród pustych pudełek po pizzy, porozrzucanych po całym ogródku. Drzwi do auta żony są otwarte. Tak samo drzwi wejściowe do domu. Po psie nie ma najmniejszego śladu. Wchodzi do domu i widzi jeszcze większy bałagan. Lampa leży przewrócona, a chodnik zawinięty pod samą ścianę. W pokoju głośno gra telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia jest zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby. W kuchni nie wygląda lepiej: w zlewie góra naczyń, resztki śniadania porozrzucane po stole, lodówka szeroko otwarta, psie jedzenie wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leży pod stołem, a przy tylnich drzwiach jest usypana kupka z piasku. Szybko wbiega na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważa na to, tylko szuka swojej żony. Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego. Zobaczył, że spod drzwi do łazienki wypływa woda. Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki. Kilometry papieru toaletowego leżą porozwijane między tym wszystkim, a lustro i ściany są wymalowane pastą do zębów. Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę, leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę.
Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała jak mu minął dzień.
Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał:
- Co tu się dzisiaj działo?
Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:
- Pamiętasz kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?
- Tak. Odpowiedział z niechęcią.
- Więc dziś tego nie zrobiłam.
(autor nie jest mi znany, źródło również - jeśli ktoś wie, proszę o informację!)
I tu muszę przyznać, że nasz dom jest chyba nienormalny, bo mimo tego, że dość często nie daję rady posprzątać kuchni przed powrotem Ślubnego do domu, NIGDY jeszcze nie usłyszałam pytania, co ja do cholery robiłam przez cały dzień. Jak już to sama sobie takie pytanie zadaję wieczorami... Choć muszę też przyznać, że NIGDY nie doprowadziłam też domu do takiego stanu jak ten opisany w ww tekście.
Prześlij komentarz