Przerwy na kawę przestały istnieć. Młode doniośle manifestują swoją "dorosłość" i albo śpią chwilkę w dzień a potem mam bal do północy, albo nie śpią w dzień... a potem mamy bal do północy...
Skoro więc nie ma czasu na pisanie bloga (o innym pisaniu nie wspomnę), czas na "przyspieszonego bloga", co to się zwie Twitter.
Konto na Twitterze mamy od dawna i od dawna go nie używamy. A teraz mnie tak naszło... Zmieniłam nazwę użytkownika, bo nie zamierzam ćwierkać w imieniu rodziny (niech sobie swoje konta założą ;)), podczepiłam się do kont tzw. celebrities (ludzie, to jest przerażające, że tak nagle można zacząć na bieżąco "czytać w myślach" ludzi z ekranu i dosłownie śledzić ich ruchy!) i teraz dumam nie tylko o tym, co mam wyćwierkać w sieci, ale też w jakim języku ćwierkać...
A jeśli ktoś się zastanawia, co mi odbiło i czy rzeczywiście jestem takim emocjonalnym ekshibicjonistą to wyjaśniam: tak, ja zwyczajnie MUSZĘ mieć możliwość ćwierkania - NAWET BEZ ŁADU I SKŁADU - bo inaczej wybuchnę! Jestem doskonałym przykładem na wybuchową mieszankę "genów wstępnych" i mając na uwadze dobro "genów zstępnych" MUSZĘ mieć wentyl.
No, to sobie poćwierkałam na bloggerze. A teraz - kto chętny - niech zajrzy na twittera. To zwariowane miejsce  w sieci!

Follow PorankowaMama on Twitter
Etykiety: , edit post
0 Responses

Prześlij komentarz

Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie zdjęć oraz treści zawartych w blogu "Z notatnika Porankowej Mamy" bez zgody autora jest zabronione i stanowi naruszenie praw autorskich (podstawa: Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83)